środa, 1 sierpnia 2012

Por Favor! Hiszpanio płać!

Trwają wakacje,  także te polityczne, ale mimo to aktywność naszych posłów i senatorów nie spadła. Opozycja zarzuca bierność rządowi, a ten znowu mówi o niekonstruktywnej krytyce i braku działań opozycji... Na przekór tym insynuacjom rady ministrów wyszedł jednak nie kto inny jak poseł z naszego regionu - Marek Poznański. Podczas gdy cała Europa pogrążona jest w kryzysie, a premier Donald Tusk szuka  sposobu na łatanie dziur w budżecie,parlamentarzysta z Hrubieszowa ma na to pomysł. Jak na archeologa z wykształcenia i zamiłowania przystało nie szukał on pieniędzy w teraźniejszości, ale w przeszłości, a dokładniej w XVI-wiecznej Hiszpanii. Otóż w latach 1556-1598 na tronie tego kraju, zasiadał Filip II, który zwrócił się do Królowej Bony o pożyczkę. Pieniądze te były mu potrzebne na wojnę z Francuzami. Żona Zygmunta Starego jako, że znana była ze swej szczodrości użyczyła Królestwu Hiszpanii 430 tysięcy złotych dukatów. Król Filip nie wywiązał się jednak nigdy z zaciągniętego zobowiązania i oddał jedynie 10% należności.

Zdaniem posła Marka Poznańskiego dziś możemy, a nawet powinniśmy domagać się zwrotu tych pieniędzy. Biorąc pod uwagę średnią cenę złota Hiszpanie są na winni ponad 235 milionów złotych!!! Poznański był jednak na tyle łaskawy, że nie policzył odsetek...To tylko 100 milionów mniej niż roczne wydatki zamojskiego magistratu. Dla lepszego zobrazowania sprawy można dodać że to 1/3 pieniędzy potrzebnych na budowę PGE Areny w Gdańsku, czy prawie osiem razy więcej niż na ostatnią modernizację przeznaczył Ogród Zoologiczny w Zamościu. Poznański opisał całą sprawę w interpelacji do Ministra Finansów i MSZ, na którą odpowiedź ma uzyskać jeszcze w tym miesiącu. Cóż... Teraz wystarczy tylko oddać sprawę w ręce prawników, którzy przed sądem będą musieli udowodnić, iż III RP jest kontynuatorką XVI-wiecznej Polski i pieniądze już są nasze!! Chyba, że sprawa po prawie 500 latach uległa przedawnieniu...

czwartek, 31 maja 2012

"Wypierdydo..." - Czyli okradziony, czy cheapener??

Od wczoraj cała zamojska opinia publiczna żyje banerami, które zawisły na salonie Fiata w tym właśnie mieście. Możemy tam znaleźć napisy następującej treści: "Wyp… nas Urząd Skarbowy W-wa Targówek na kwotę 1 900 000 zł. Dziękujemy ci zas… Polsko”, czy "15 osób straciło pracę, dziękujemy ci macocho Polsko". Za sprawą zamojskiej społeczności zdjęcie salonu stojącego przy ul. Lwowskiej w Zamościu z czerwonym transparentem w kilka godzin podbiło całą Polskę.Pojawiło się na portalach WYKOP, KWEJK, a na Facebooku udostępniło je wielu moich znajomych. Gdy jednak zapytać kogoś o co tak dokładnie chodzi, każdy milczy. Po prostu wszystkich zafascynowała, dość odważna, bo wulgarna forma wypowiedzi. Ale przecież z zawieszonych napisów wszystko jasno wynika! Czy aby na pewno??  Ja postanowiłem przyjrzeć się sprawie z bliska, choć gdy dziś z daleka patrzyłem na w/w salon banerów już nie było...

Autobial to jeden z największych dealerów samochodowych w regionie. Jego salony można było niegdyś znaleźć w Lublinie, Zamościu i Biłgoraju. Przedsiębiorstwo nieźle sobie radziło, aż do roku 2011, kiedy światowy kryzys pogrążał branże motoryzacyjną. Doszło do zamknięcia salonu w Lublinie, gdzie zwolniono grupę osób i pozostawiono jedynie serwis. Pod koniec lutego 2012, pojawił się nowy właściciel Zbigniew Stonoga. Biznes odsprzedał spółce Car Management z Warszawy, której jest współwłaścicielem. Potem w lokalnej prasie pojawiły się zapewnienia o próbie stworzenia salonu, który będzie prężnie się rozwijał i gwarancji zatrudnienia na przynajmniej rok. W tym samym czasie w Lublinie działy się rzeczy co najmniej "dziwne". Pracownikom zaczęto podsuwać do podpisania dokumenty rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron. Nie mieli wyjścia, gdyż usłyszeli, że w przeciwnym wypadku nie dostaną świadectw pracy. Pracownicy dostali po 800 zł, a w świadectwie pracy wyczytali, że ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy zostaną im dopiero wypłacone. W takim trybie rozwiązania umowy pracownicy nie mogą liczyć na 2-miesięczne odprawy i 3-miesięczne wypowiedzenia. Przy okazji dowiedzieli się, że od początku marca pracowali oni, na umowę zlecenie, choć żaden z nich nowych umów nie podpisywał. Cześć zwolnionych już złożyła pozwy do sądu i zawiadomiła Inspekcję Pracy... Prezes Car Managment, firmy która przejęła Autobial Zbigniew Stonoga powiedział, że zrezygnował z zarządzania lubelskim serwisem po tym, jak zapoznał się z wynikami finansowymi firmy. No to nie wiedział co kupuje?? Przecież głównym zadaniem każdego przedsiębiorstwa jest osiągnięcie zysku, więc chyba żaden człowiek o zdrowych zmysłach i choć podstawami ekonomi nie ryzykowałby wejścia w biznes, który wygląda na  nierentowny...
Sytuacja w zamojskim oddziale wyglądała nieco lepiej, ale jak się okazało też była raczej mało standardowa. Pan Zbigniew Stonoga, odsprzedał działkę na której leży salon innej firmie, której też jest właścicielem. Wartość transakcji, niebagatelna, bo aż 8,5 miliona złotych! Ponieważ przepływ gotówki odbył się między powiązanymi ze sobą firmami, zwolniony został on z podatku VAT, a zwrot miał wynosić prawie 1,9 miliona złotych... Decyzja z wypłatą została jednak wstrzymana, do zakończenia postępowania podatkowego. Może to potrwać kilka dni, tygodni, lub nawet miesięcy. Opóźnienie wypłaty, może natomiast wskazywać na to, iż urząd wykrył jakieś nieprawidłowości. Przedsiębiorca zareagował na tę wiadomość zwolnieniem 15 osób i wywieszeniem słynnych już banerów... Czy jednak to opóźnienie wypłaty zwrotu podatku VAT, aż tak szkodliwe dla biznesu, że musiało pociągnąć za sobą zwolnienie 25% załogi?? Czy  dla osoby, która ma kilka firm w całej Polsce, te 2 miliony to, aż tak duży problem?? Hmmm... A ta cała sprzedaż działki, po co?? Przecież wszystko i tak w jednym portfelu... A może Pan Stonoga obawiał się egzekucji ewentualnych długów Car Management, z tej działki??

Według mnie za dużo w tym wszystkim znaków zapytania... Może ta cała akcja to swego rodzaju zasłona dymna przedsiębiorcy, który przygotowuje się zamknięcia zakładu w Zamościu, tak jak to miało miejsce w Lublinie?? Pan Stonoga mówi, iż sprzedaż działki miało pomóc w walce z konkurencją, ale gdzie w Zamościu konkurencja?? Są tylko dwa salony, które oferują nowe samochody, ale za przyzwoite pieniądze - DACIA i właśnie FIAT. A może ta akcja jest swego rodzaju promocją osoby Pana Stonogi, za którą stoi słynny już Piotr Tymochowicz. Tak, tak... Ten człowiek, który najpierw tworzył Andrzeja Leppera, a dziś jest współpracownikiem Janusza Palikota. To właśnie jego osoba, robi wokół tego wydarzenia sporo szumu. Sam Stonoga list do w/w rozpoczyna wyliczeniem swoich zasług dla Radzymina: budowa szpitali i domów dziecka, zakup karetek, czy współfinansowanie wizyta Jana Pawła Drugiego. Wspomina też o śmierci swojej matki i o tym, że tylko przez to iż jest osobą wielkoduszną zwolnił zaledwie 15 osób, a nie wszystkich pracowników. Co ciekawe miejscowi pracownicy, a nawet przedstawiciele zarządu nie identyfikują się ze słowami, które zawisły na ich zakładzie. Wypowiada się za to chętnie Stonoga i nie zdziwiłbym się, gdybyśmy niedługo zobaczyli go w nowej roli: polityka, lub "społecznika"...

poniedziałek, 28 maja 2012

"WyTRWAMy!" - Jak to z tą cyfrową dyskryminacją jest?

Ostatnio (19 maja) w Zamościu odbył się "Marsz w obronie katolickich mediów i wolności słowa", którego organizatorami byli parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości - Sławomir Zawiślak i Jerzy Chruścikowski. Nazwa marszu bardzo wdzięczna, a sama inicjatywa cieszy, bo świadczy o tym, że społeczeństwo staje się coraz bardziej obywatelskie, a na tym nam wszystkim powinno zależeć najbardziej. Głównym powodem marszu, była odmowa miejsca na cyfrowym multipleksie dla Telewizji TRWAM, która prowadzona jest od prawie 10 lat przez Fundację Lux Veritatis. Dziś wiemy już, że ani marsz w Zamościu, ani setki innych w całej Polsce nie przyniosły skutku, bo WSA oddalił skargę wniesioną przez fundację z Torunia. To na czym jednak chciałbym się skupić, to meretoryka, bo tego chyba nie tylko w tym zamojskim marszu, ale i w całej ogólnopolskiej dyskusji zabrakło. Marsze nosiły hasło "w obronie", można by z tego wywnioskować, że TV TRWAM jest w jakiś sposób niszczona (likwidowana). Tak przynajmniej wynikałoby z niektórych wypowiedzi organizatorów i uczestników marszu... Więc, czy nie będzie nam już dane oglądać telewizji z Torunia?

"To jest marsz w obronie telewizji, która ma bardzo dużą oglądalność, gdyż na tych programach przekazywana jest całkowita prawda. Myślę, że jest to wielkie nieporozumienie, gdy TVN24 i TVN dostają koncesję, bez problemu i emitują swoje programy kłamiąc społeczeństwo. Myślę, że TV TRWAM powinna dostać przydział i być emitowana  tak jak dotychczas"  


To słowa Pana Marka Walewandera Przewodniczącego Zarządu NSZZ "Solidarność" Odział Zamość, z których w sposób bezpośredni wynika, że: TV TRWAM ma dużą, oglądalność; TVN24 i TVN dostały koncesje; TV TRWAM nie będzie emitowana, tak jak dotychczas. Czy aby na pewno wszystko jest prawdą?? Oglądalność TV TRWAM to około 6 tysięcy osób, co jak na stację nadającą na satelicie, w sieciach kablowych i internecie jest wynikiem raczej poniżej średniej. Wynik mógłby być oczywiście lepszy, gdyby nie to że telewizja z Torunia, nadaje na mniej popularnej pozycji satelitarnej 19.2E, która jest w rękach niemieckich i to właśnie stacje naszych zachodnich sąsiadów głównie tam nadają. Polskie platformy i kanały korzystają z pozycji 13E i gdyby stacja tam się przeniosła wynik byłby na pewno lepszy.Czy TVN24 i TVN otrzymały koncesję zezwalającą na naziemne nadawanie cyfrowe?? I tu należy przeanalizować cały proces cyfryzacji w Polsce... Mamy 3 multipleksy, które od teraz będę nazywał MUX-ami. Pierwszy z nich był otwarty i tutaj odbył się słynny już konkurs, w którym to właśnie wniosek TV TRWAM został odrzucony, ale o tym dlaczego powiem nieco później... MUX2 przeznaczony został dla nadawców, którzy już o wielu lat nadawali w naziemnej telewizji analogowej: POLSAT, TVN, TV4, TV PULS. Dodatkowo otrzymali oni po jeszcze jednym miejscu na tym MUX-ie i tak możemy oglądać: TVN7, Polsat Sport News, TV6 i TV PULS2. Trzeci i jak na razie ostatni MUX przeznaczony jest natomiast w całości dla TVP. Jak widać owszem TVN otrzymał koncesję, ale na takiej samej zasadzie jak każda inna stacja nadawana w Polsce w naziemnym analogu. TVN24 koncesji na cyfrowe nadawanie naziemne nie otrzymał, bo nawet się o nie nie ubiegał.

Czyżbym prowadził 2:0?? A teraz punkt wypowiedzi, który chyba najbardziej wszystkich interesuje: czy TV TRWAM będzie emitowana tak jak dotychczas? Oczywiście! Nadal będzie dostępna na pozycji satelitarnej 19.2E, w sieciach kablowych i w internecie. TV TRWAM, nie będzie tylko w DVB-T, gdyż ich wniosek został odrzucony wraz z kilkunastoma innymi: 4Fun.TV, Tele5, Radio na wizji, Superstacja, Orange sport Info, iTV, TVN Meteo, Next HD, CTV,  Machina TV. Jak widać więc nie tylko TV TRWAM jest "dyskryminowana", bo nie przeszły również wnioski takich gigantów medialnych jak ITI, ORANGE, czy 4Fun Media... Dlaczego wniosek TV TRWAM został odrzucony?? Zaważyły tu względy finansowe... Otrzymanie miejsca na MUX, to dopiero połowa sukcesu, bo trzeba jeszcze utrzymywać nadawanie na nim, a to nawet 9 milionów rocznie. Skąd, więc Fundacja Lux Veritatis ma brać na to pieniądze, skoro jako stowarzyszenie nie może przynosić żadnych zysków... Dziś główny strumień pieniędzy pochodzi z indywidualnych datków telewidzów i radiosłuchaczy, oraz kredycie na prawie 80 milinów. Jak więc instytucja zadłużona na ogromną kwotę, z niepewnym systemem finansowania może będzie w stanie ponieść ciężar nadawania naziemnego? W Torunia uważają, że może, ale liczą chyba tylko na cud....

To jednak nie oznacza, całkowitego braku szans na TV TRWAM w DVB-T, bo za jakieś rok ogłoszony zostanie konkurs na kolejne cztery miejsca w MUX1, więc trzeba próbować. Pozostaje mi więc na koniec życzyć wytrwałości w stabilizacji finansowej i powodzenia w kolejnym konkursie! A do organizatorów wszelkich marszów, happeningów o wcześniejsze przygotowanie merytoryczne, bo przecież biorą wtedy odpowiedzialność nie tylko za swoje słowa, ale i za wydźwiek i odbiór całego wydarzenia, oraz to co zapamiętają ich jego uczestnicy...

piątek, 11 maja 2012

Emerytury, głębokie kieszenie i Hitler...

Czy Adolf Hitler może mieć coś wspólnego z emeryturami w Polsce?? W Polskim sejmie wszystko jest możliwe... Trwa, a w zasadzie zbliża się do końca trzecie czytanie projektów ustaw o podwyższeniu wieku emerytalnego i emeryturach mundurowych. Premier zabrał już głos, kluby się wypowiedziały, ale pojedynczy posłowie nie rezygnują. Wnoszą wnioski formalne, aby zabrać głos w sprawach nie mających nic wspólnego z tematem debaty. Jarosław Kaczyński porównuje Donalda Tuska do Hitlera, Janusz Palikot (przynajmniej tak mówi Adam Hoffman) wzywa prezesa PiS aby "zadzwonił do brata". A w tak zwanym między czasie, gdy posłowie wymieniali się "uprzejmościami", ustawa o podwyższeniu wieku emerytalnego przeszła...

Jarosław Kaczyński mówi o tym, że nie trzeba podnosić wieku emerytalnego, tylko trzeba zajrzeć do głębokich kieszeni. Może i nie trzeba podnosić, ekonomia to nie moja dziedzina więc ciężko mi oceniać. Ale jeśli ładnych kilka lat temu Hausner chciał ten wiek podnosić, to pewnie dziś tym bardziej coś w tym musi być. Ale nie o tym... Czyje są te głębokie kieszenie?? Banki, hipermarkety, największe przedsiębiorstwa. Ale czy to aby nie populizm?? Czy to naprawdę przyniesie tak wielkie korzyści?? Rozpoczynamy symulacje! Wprowadzamy podatek od transakcji bankowych, wpływy do budżetu się zwiększają.Ale kto tak naprawdę za to płaci?? Przecież klienci banków, to my, a banki jakoś będą chciały sobie zrekompensować tą stratę, więc przerzucą te koszty dla klientów. Opodatkowujemy hipermarkety! Hmm...  Przecież klientami takich dyskontów, są  ci, którzy na nadmiar gotówki nie narzekają, a to właśnie oni na tym ucierpią bo, sklepowi potentaci podatek ukryją pewnie w cenach. A teraz tam gdzie pieniędzy najwięcej - przedsiębiorstwa. Tylko kto płaci podatki w Polsce?? Przykład Zygmunta Solorza, który co miesiąc płaci ratę w wysokości 170 milinów złotych, za zakup Polkomtela, a podatki płaci na przyjaznym nie tylko dla turystów Cyprze. Owszem są ostatni mohikanie, którzy podatek dochodowy rozliczają nad Wisła: Orlen, Lotos, PGE, PGNiG, Tauron, Enea, którzy i tak płacą duże podatki bo to firmy energetyczne i  wydobywcze. Są to zarazem najwięksi pracodawcy w Polsce, więc czy nie zniechęci ich to do tworzenie miejsc pracy. Co z tego, że będziemy mieli kilka milionów więcej w budżecie, skoro te pieniądze przeznaczymy na zasiłki dla bezrobotnych... Takie podatki było dobre w latach 90-tych i w krajach kapitalistycznych po II WŚ, a nie dziś!

Wokół sejmu zebrała się "S" i z tego co widzę grupa "Solidarni 2010". Zablokowali oni wjazd do sejmu, przykuli się łańcuchami i zapowiadają że to oni zdecydują kiedy posłowie wyjdą z sejmu. Po co to wszystko?? Sprzeciw wobec podwyższeniu wieku emerytalnego... Od kilku dni trwa nawet kampania telewizyjna finansowana przez "S", w której Piotr Duda mówi: "nie potrzebujemy pracy do 67 roku życia!" Trzeba przyznać, że koszt wyjazdów, organizacji miasteczka przed sejmem i w końcu spotów w telewizji, nie jest mały. Więc czy "Solidarności", która mówi że reprezentuje najbiedniejszych i uciśnionych Polaków, nie powinno być szkoda pieniędzy w tych ciężkich czasach?? Przecież arytmetyki sejmowej nie oszukają...  Nie, bo na co jak na co, ale na brak gotówki "S" nie może narzekać. Od lat 90-tych największe firmy w Polsce, jak KGHM, JSW, czy KHW są zmuszone do finansowania działalności związków zawodowych. Przez ostanie 5 lat "S" była względnie bierna, więc udało jej się nieco zaoszczędzić. Teraz przyszedł czas, aby te pieniądze odbudowały zaufanie społeczeństwa do związków zawodowych. stąd duże kampanie, manifestacje i populistyczne hasła. Poparcie dla związków zawodowych, w tym dla "S", spadło po rządach AWS do 16% i przez wiele lat utrzymywało się na tym poziomie. Trzeba przyznać, że to trochę mało jak na spadkobiercę 10 milionowego ruchu, który był impulsem do przemian w byłym bloku komunistycznym. Dziś "Solidarność" stara się to zaufanie odbudować i kto wie, może znów stać się znaczącą siła polityczną w Polsce. Czy im to się uda?? Zobaczymy, ale jak kończą się polityczne aspiracje populistów, możemy obserwować w Grecji, gdzie pewnie trzeba będzie wydać miliony, na kolejne wybory do parlamentu, podczas gdy kraj w kryzysie...

"S" mówi, że ma ponad 90% poparcia społecznego w swoich działaniach i że to społeczeństwo jest dziś z nimi. Tak przyglądam się strukturze wiekowej ludzi, których widać przed sejmem. Przeważają chyba tacy 60+ i po pięćdziesiątce, widać też grupki koło 40 i małe dzieci. Swoją drogą, to te dzieci nie powinny być w szkole?? Mniejsza... W każdym razie przeważają osoby, które mają jakieś 10 lat do emerytury, lub już na niej są, a przecież nowa ustawa emerytalna w pełni dla kobiet zacznie obowiązywać dopiero od 2040 roku, kiedy większość z obecnych tam pań będzie już na emeryturze. Czy w przewadze nie powinni być tam dziś 20 i 30 latkowie, których ta ustawa realnie dotyczy?? Pewnie pracują, podczas gdy "S" mówi o ogromnym bezrobociu wśród młodych ludzi... "S" sporo mówi o tym w jak złym stanie zdrowia są Polacy i nazywa premiera mordercą, który schorowanym, każe pracować, aż do śmierci. Ale to przecież związkowcy wyprowadzają tych "schorowanych" na ulicę, proponują im sapnie w namiotach podczas, gdy na dworze temperatura jeszcze nie za wysoka. To chyba mały zgrzyt...

wtorek, 11 października 2011

Wybory, wybory i po wyborach...

Wyników wyborów chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, a jeśli jest ktoś jeszcze ich nie zna niech zerknie sobie na słupki obok. Zastanówmy się jednak kto jest największym wygranym i przegranym tych wyborów... Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko słupki wszystko wydaje się jasne. Zwycięzca - PO, przegrany, bo ostatni - SLD. Zdanie mediów jest jednak nieco inne. Za największego wygranego uważają Ruch Palikota, czyli debiutanta, który ludzi zbierał na ulicy, na kampanię wydał tylko milion złotych(czyli 19 milionów mniej niż SLD, czy 12 razy mniej niż PSL), a mimo to jest trzecią siła w parlamencie. Za przegranego dziennikarze uważają oczywiście Sojusz Lewicy Demokratycznej, który jeszcze 6 lat temu sprawował w Polsce władze, a dziś posłów starczy im ledwo na utworzenie klubu parlamentarnego. Całkowicie inne zdanie ma Pan poseł Mariusz Błaszczak z PiS, który w dzisiejszych "Sygnałach Dnia", za największego zwycięzcę uznał właśnie Prawo i Sprawiedliwość, gdyż udało im się utrzymać stan z ostatniej kadencji. Przegranym okrzyknął oczywiście PO, gdyż oni kilka mandatów stracili. Z panem Błaszczakiem zgodzić się jednak nie mogę... Utrata kilku mandatów, dla partii rządzącej w czasie kryzysu i prawie 10% przewaga nad drugim w wyborach ugrupowaniem to wygrana, jeśli nie cud. Bardziej wnikliwi obserwatorzy bez kozery na zwycięzcę wskazują jenak TNS OBOB. Ich badanie metodą exit poll, przygotowane dla TVN i TVP, okazało się najwierniej oddjącym rzeczywisty wynik wyborów. Wynik żadnej z partii nie odbiegał o więcej niż 1 punkt procentowy od ostatecznych. Co ciekawe, całkiem niedawno, publicysta propisowskiego portalu Wpolityce.pl, Michał Palad, mówił o niskiej wiraygodności tej firmy sondażowej, a jej respondentów nazywał "kosmitami". Myślę że po wyborach przyszedł już czas, aby pan Jarosław Kaczyński, Adam Hoffman, czy Mariusz Kamiński ujawnili sonadaże które dawały PiS-owi zwycięstwo nad PO, bo wygląda na to iż ich źródło, jest bardzo mało wiarygodne.

A kto jest największym przegranym?? Wygląda na to, że kościół katolicki, który przegrał podwójnie. Porażka wspieranego przez większość duchownych PiS i 10% poparcia dla antyklerykalnego Ruchu Palikota, pokazuje że coraz więcej ludzi obojętnieje na głoszony przez biskupów żelazny katalog zagrożeń. Kościołowi wyrósł wróg znacznie potężniejszy niż traktowana niechętnie przez episkopat Platforma Obywatelska, czy "pobłażliwe" SLD. Niektórzy publicyści katoliccy, nawiązują wręcz do "zawieszenia broni w walce z PO, aby stworzyć kordon sanitarny wokół Janusza Palikota".

Czy Palikotowi uda się przekształcić Polskę w kraj laicki?? Raczej nie, a nawet jeśli to nie prędko. Istnieje nawet szansa, że jego pojawienie się na scenie politycznej, umocni tylko pozycję kościoła. Po pamiętać należy iż zakazany owoc smakuje najlepiej, a kościół w Polsce "największą popularnością" cieszył się właśnie w czasie ucisku...

środa, 5 października 2011

Przybyłem, zobaczyłem, niedosyt poczułem...

W miniony weekend podobnie jak tysiące rodaków ruszyłem do kina, aby zobaczyć film Jerzego Hoffmana "Bitwa Warszawska 1920", o którym w mediach huczało jeszcze zanim rozpoczęły się do niego zdjęcia. Jeszcze zanim wszedłem na salę wiedziałem, że nie idę na film historyczny, a na historię miłosną jedynie historią okraszoną. Zasiadłem wygodnie w fotelu, założyłem okulary i oddałem się rozkoszy oglądania. Jak się później okazało rozkosz to wcale, nie była, ale od początku... Według mnie błąd został popełniony już na samym początku podczas pisania scenariusza. Historia jest wielowątkowa, a film trwa tylko 110 minut więc w wielu miejscach pozostają niedomówienia. Kolejnym problemem przynajmniej dla mnie jest mnogość występów rewiowych z udziałem Nataszy Urbańskiej, przez co czasem miałem wrażenie że oglądam program "Przebojowa Noc", który niegdyś gościł na antenie TVP1. Pod względem scenariusza film Jerzego Hoffmana zdecydowania przegrał z serialem "Wojna i Miłość", który był oparty na historii trzech przypadkowych żołnierzy, walczących podczas początkowo w trzech różnych armiach, a których połączyła przyjaźń i miłość do ojczyzny. Kolejny ważny aspekt to gra aktorska. Przed premierą bałem się o Borysa Szyca, ale jak się okazało bezpodstawnie. Mimo że nie brał do tej pory udziału w tego typu produkcjach podołał. Na tym polu poległa za to całkowicie Natasza Urbańska, której zaangażowanie w produkcję miało mieć chyba charakter czysto marketingowy. Roli bardzo trudnej podołał też Daniel Olbrychski, ale jeśli on by nie podoła to kto? Ciekawe kreacje stworzyli, przynajmniej według mnie: Adam Ferency(Czekista Bykowski), Michał Żebrowski(Premier Grabski) i grający epizodyczną rolę Andrzej Strzelecki(Wincenty Witos). Przechodzimy w końcu do tego co miało być w tym filmie najbardziej wyjątkowe czyli 3D. Czy aby napewno tego typu filmy powinny powstawać w tej technologi? Według mnie nie... Poza scenami batalistycznymi, których notabene było jak na lekarstwo 3D, było całkiem niepotrzebne. Wręcz nadawało scenom sztuczności i niektórzy mogli poczuć się jak na kreskówce.

I to na co niewielu oglądających zwróciło pewnie uwagę. Film w tytule ma frazę "Bitwa Warszawska", a ile w filmie było poświęcone właśnie temu wydarzeniu? Ostatnie 10, czy może 12 minut? Można było film nazwać po prostu "Tania historia o miłości podczas wojny z bolszewikami w 1920 roku, okraszona wątkiem historycznym" i przynajmniej nie wprowadzano by ludzi w błąd.

Podsumuję film zdaniem niegdyś zasłyszanym...

"Cudów nie ma, ale szkoły pójdą!"

"A on jest niegrzeczny, proszę Pani!"

W ostatnim numerze "Uważam Rze" redaktorzy Mazurek i Zalewski w swoim przeglądzie tygodnia słusznie zauważyli, że to właśnie w kampanii na szczeblu regionalnym można znaleźć największe smaczki. Ostatnio trafiła do mnie gazeta "CzasoPISmo", która okazała się ulotką wyborczą jedynki Prawa i Sprawiedliwości w okręgu ZAMOŚĆ-CHEŁM-BIAŁA PODLASKA, Pani Beaty Mazurek i kandydata do senatu Pana Lucjana Cichosza. Oddałem się więc pochłaniającej lekturze tego 8-stronicowego pisma. Niestety jego konwencja bardzo mnie zniesmaczyła... Artykuły które tam znalazłem noszą tytuły: "Sawicki twardo za GMO", "Załatwili nas bez... dymka!", "Czy POlitycy uciekają do Warszawy?", "Dla Grabarczyka znowu kwiaty", "Sympatycy PO, przeciw pamięci o bohaterach?". Każdy z artykułów mówi o tym co złego zrobiła koalicja PO-PSL dla naszego kraju, albo co dobrego zrobiło PiS, przed 2007 rokiem. Tylko co mnie obchodzi to co było, lub to co jest? Przecież mam oczy i widzę... Chciałem raczej przeczytać, co Ci kandydaci mają mi do zaoferowania, jaka jest ich wizja przyszłości. Nawet w artykule który nosi nazwę: "Co dalej ze służbą zdrowia?", nie ma ani słowa o przyszłości. Oprócz wcześniej wspomnianych artykułów i zdjęć kandydatów z Jarosławem Kaczyńskim, czy Beatą Kempą znaleźć tam można jeszcze zestawienie cen. Ukazuje ono jak wyglądały ceny żywności za rządów PiS, a jak wyglądają teraz. Przeszedłem się do pobliskiego sklepu i muszę przyznać, że w niektórych przypadkach są one nieco zawyżone. Według tego zestawienia ziemniak podrożał o 164%! Ja przyglądam się cenie ziemniaka od 5/6 lat i podrożały one tylko o jakieś 5/10 groszy... Napisałem do obydwu kandydatów jakie wrażenie odniosłem czytając ich "ulotkę" i poprosiłem o ich wizję przyszłości naszego regionu. Na odpowiedź czekam już czwarty dzień i niestety jej nie otrzymałem...